Branża metali charakteryzuje się ciągłym napięciem – na tym materiale opiera się dziś tak znaczna część przemysłu tak różnych gałęzi, że małe zmiany w wydobyciu i gospodarowaniu nimi mogą skutkować globalnym kryzysem. O tym, co słychać w świecie w ostatnim kwartale roku 2021 – donosimy w dzisiejszym wpisie.
Ograniczone wydobycie magnezu, rosnący kurs aluminium
Zacznijmy od prognozy: ceny produktów ze stopów aluminium (szczególnie 5754) będą rosnąć. Mówimy o płytach, shate i blachach. Co za tym stoi? Zmiany w gospodarce Chin, giganta na rynku metali, a konkretnie ograniczenia w wydobyciu magnezu, zapowiedziane przez rząd republiki na nawet 50%. Szybka kalkulacja wskazuje, że to aż 40% światowego rynku.
Jeżeli chodzi o samo aluminium, kurs szaleje. Wznosząc się do zawrotnej wartości 3000 USD za tonę osiąga taki poziom pierwszy raz od ostatniego kryzysu z końca pierwszej dekady naszego wieku – LME kosztowało wtedy najwięcej w historii. Nie tylko jest to rekordowy wynik, to także nagły skok, bowiem cena wzrosła o połowę w ciągu półtorej roku. Cenę oczywiście kształtują obawy przed wspomnianą wcześniej grą rządu chińskiego. Niestety – póki co – nie można spodziewać się spadku kursu.
Co warto wiedzieć o historii aluminium? Rajd cen
Co jednak poprzedzają ostatnie, budzące grozę jednych i ekscytację drugich, wydarzenia? Jak wiemy, wspomniany kryzys, który uderzył w świat w 2008, poprzedzony był niebezpiecznie nabierającym na rozmiarach i przyspieszającym wzrostem, który zaczął się wraz z historycznym dobrobytem lat dziewięćdziesiątych. Na okres od 2004 do 2008 przypadł boom towarowy, któremu towarzyszył także wzrost cen aluminium. Jak wspomnieliśmy, załamały się wraz z kryzysem.
Czy mamy teraz do czynienia ze wzrostem podobnym do tego z początku wieku? Na pewno warto zaznaczyć, że kryzys zmienił nie tylko stosunek sił w globalnej gospodarce, ale na nowo ukształtował popyt i podaż. Po kryzysie doczekaliśmy się nowych zasad magazynowych, które powolutku – w przeciwieństwie do sytuacji sprzed 2008 – poprawiały sytuację tego metalu. Tym razem nie rozbuchany popyt, ale rynek deficytu, odbudowywanie gospodarki i popyt w zdrowym wydaniu odgrywają ważną rolę, co należy ocenić pozytywnie.
Niemniej w wyniku pandemii ceny aluminium znowu spadły (1437 USD/tona za maj 2020 r.). Po każdym spadku przychodzi jednak wzrost, tym razem ponownie kształtowany rynkiem deficytu. Także wspomniana polityka ważnych graczy na rynku powoduje obecnie wzrost ceny – nie tylko Chiny, ale niestabilna sytuacja w Gwinei mają tu dużą wagę. Popyt zaś – dalej rośnie. Wniosek? Pod koniec pierwszej dekady naszego wieku miał miejsce boom i recesja; teraz obserwujemy sytuację odwrotną. Dodajmy, że glin i boksyt dalej są drogie. Droga jest też energia, która pcha cenę aluminium do góry. Wszystko wskazuje, że ceny nie spadną do końca przyszłego roku.